L.Staff "Dworek"

Niech mi się przyśni dworek skryty w białych sadach,
Z drewnianym gankiem w młodych, gęstych winogradach.....

L.Staff "Dworek"

sobota, 23 sierpnia 2014

O tym się nie mówi - to się nosi - cz.2

Post miał się pojawić dość dawno, ale jakoś tak zeszło. Dzięki Anaru poczułam się zdopingowana i zmobilizowana i wreszcie zrobiłam zdjęcia.
Dalsza część bielizny nie mieści się na manekin, dlatego na wpis trzeba było tak długo czekać. Chciałam pokazać wszystko w odpowiedniej kolejności, więc zdjęcia z ubierania manekina zrobiłam od razu, a to co na niego nie dało się założyć odłożyłam na później. Dzisiaj więc kolejne elementy bielizny XIX -wiecznej damy: pantalony i gorset.

Pantalony, czyli protoplasta dzisiejszych majtek. Nie miałam oryginalnego wykroju, więc radziłam sobie jak mogłam łopatologicznie.
Skroiłam tak jak współczesne spodnie, skracając je odpowiednio. Oczywiście nie mają zaszewek ani zapięcia z przodu. Trzymają się na tasiemce zawiązywanej w talii. Dołem wykończone zostały tą samą koronką, która jest przy koszulce. W koronkę wciągnięta została wstążeczka, która jest ozdobą i jednocześnie reguluje dolny obwód nogawki do obwodu nogi.


Pantalony uszyłam z bardzo delikatnego batystu, musiałam więc zabezpieczyć brzegi. Maszyny do szycia do prawda w owych czasach już były, ale miały tylko jeden rodzaj ściegu - stębnówkę. Coś trzeba było zrobić z brzegami tkaniny, a ścieg zygzakowy oczywiście odpadał. Brzegi zostały więc schowane.


Co do pantalonów, to do dzisiaj trwają spory rekonstruktorek, czy koszulka była noszona na pantalony, czy też w owe pantalony była wpuszczana ;) W sumie nie wiem jaka to różnica - i tak wszystko zakrywa halka (o halce będzie w kolejnym poście).

Kolejnym elementem garderoby jest gorset. Ten, który miałam na sobie na Złotym Popołudniu i pokazie bielizny nie należy do mnie - został uszyty przez Asię a ja w nim tylko wystąpiłam (ale mój już się szyje).

Pierwszy raz miałam na sobie gorset przez cały dzień. O ile poruszanie się w nim nie stanowiło dla mnie problemu, to w czasie tańca w pewnym momencie poczułam, że nie mogę złapać tchu (ale i upał był wtedy ogromny). Nieco dziwne uczucie. Musiałam trochę odpocząć. Ale na szczęście szybko mi przeszło. Myślę, że to kwestia przyzwyczajenia. W każdym razie nie zniechęciło mnie to do uszycia własnego gorsetu.

c.d.n.

1 komentarz:

  1. Teraz już wiesz jak się czuły kobiety w epoce gorsetów ;-)

    OdpowiedzUsuń